W ramach opcji 1 ćwiczyłam mozolnie szycie piór i ćwiczyłam cierpliwość wypikowywania tła...
Wyleciał ptaszek z Łobzowa, usiadł na rynku Krakowa...
no takie mam skojarzenie i śpiewam w myślach tą piosenkę z dzieciństwa .. kiedy pikowałam te ptaszki...
Trochę za radą Wiesi, główne pióra uszyłam jednym kolorem, a tło wypikowałam jaśniejszym, który w rzeczywistości się ładnie świeci...
tylko mnie nie pytajcie co to za nici ... za żadne skarby nazwy się mnie nie trzymają...
Dzisiaj mój plan się zrealizował ... mam tryptyk ... czyli trzy poduszki do kompletu ...
Już się cieszę, że jutro lipiec i nowe wyzwanie....